Transport morski odpowiada za ponad 90% światowego handlu. Żegluga jest ściśle powiązana z sytuacją geopolityczną na świecie, której jednym z głównych motorów napędowych jest obecnie nieprzewidywalna polityka celna Stanów Zjednoczonych.
-638875739638005549.jpg)
Wysokie cła nakładane przez Stany Zjednoczone na Chiny spowodowały wyraźny spadek liczby rezerwacji na trasie transpacyficznej, prowadząc do efektu tzw. „blank sailings”, czyli anulowania poszczególnych rejsów z powodu niewystarczającego popytu, co finalnie przełożyło się na zmniejszenie przestrzeni ładunkowej i wzrost stawek. W połowie maja amerykańska administracja podjęła jednak decyzję o tymczasowym obniżeniu ceł. To spowodowało wzrost liczby rezerwacji przestrzeni kontenerowych na statkach o ponad 100% z tygodnia na tydzień. Obecnie relacje handlowe obydwu państw zdają się normować, za sprawą niedawnych rozmów między Donaldem Trumpem a Xi Jinpingiem w Londynie, podczas których przywódcy doszli do porozumienia, ustalając zredukowane stawki celne. Wpływ na to miały na pewno wyroki amerykańskich sądów, które w ostatnim czasie uznały niektóre z nałożonych przez prezydenta USA ceł za niezgodne z prawem. Dziś jednak trudno przewidywać, jak długo utrzyma się taki stan gry.
Z doświadczenia wiemy, że istnieje silna korelacja pomiędzy tym, co dzieje się na linii Chiny-USA, a skutkami dla handlu chińsko-europejskiego. To dramatyczne zmniejszenie, a następnie gwałtowny wzrost przepływów handlowych między dwoma największymi gospodarkami świata tworzy znaczące wahania w dostępności mocy przewozowych i ma bezpośrednie przełożenie także na inne kierunki handlowe. Gdy w wyniku napięć celnych wolne moce przewozowe nie mogą być wykorzystane na rynku chińsko-amerykańskim, są przekierowywane na inne trasy, w tym właśnie połączenia z Europą. Zjawisko to wywiera rosnącą presję na obniżenie stawek frachtowych na trasie do Europy Zachodniej, co wpływa również na polskich klientów.